Umowa przedwstępna – dlaczego tak ważna?
Katarzyna Wojtczak
Dom otwarty czyli poczuj się jak u siebie!
Open House to amerykański standard, który od jakiegoś czasu sprawdza się również w Polsce. To narzędzie marketingowe pozwalające przede wszystkim pokazać nieruchomość większej liczbie klientów w danym czasie, pokazuje jak duże jest zainteresowanie ofertą i odciąża właścicieli od wielokrotnego przygotowywania nieruchomości na indywidualne prezentacje. Ponadto Dom otwarty to także okazja dla agentów pracujących na danym terenie do zapoznania się z nieruchomością, jej faktycznym staniem, aby móc później z pełną odpowiedzialnością zaproponować ją swoim klientom poszukującym.
Czy to się sprawdza?
Obecnie w Polsce trend Domów Otwartych (zwanych także Dniami Otwartymi) dopiero zyskuje na popularności. Wydarzenia dni otwartych wymagają wiele zaangażowania agenta, a często także całego zespołu agentów. Zazwyczaj organizowana jest szeroka akcja marketingowa promująca wydarzenie: specjalna oferta cenowa, zaproszenia w sąsiedztwie oraz agencjach, akcja powiadamiania potencjalnych klientów na portalach społecznościowych i portalach o tematyce nieruchomości, zaprojektowanie i dystrybucja ulotek czy plakatów. Samo wydarzenie wymaga specjalnego przygotowania nieruchomości z zachowaniem najwyższych standardów, a często jest to również dodatkowy home staging z aranżacją.
Na miejscu często można też skonsultować się z doradcą kredytowym oraz projektantem wnętrz. Pierwsze oferty od nabywców spływają jeszcze podczas oględzin.
Tak szeroko zakrojone kampanie reklamowe połączone z możliwością obejrzenia domu czy apartamentu swobodnie, bez obecności właścicieli znacznie zwiększają zainteresowanie i przyczyniają się do szybszej sprzedaży.
Nasz zespół przygotuje wyjątkowy Dzień Otwarty Twojej nieruchomości – zajrzyj do zakładki SPRZEDAJ https://artflat.pl/sprzedaj-z-nami/ i dowiedz się jakie jeszcze korzyści płyną ze współpracy z Nami!
Barbara Pawłowska
Trójmiasto z czworonogiem
O tym, że pieskie życie w Trójmieście wcale nie jest „pieskie” 😉
Na pewno każdy, kto posiada, lub też chciałby posiadać swojego własnego czworonoga, zgodzi się ze mą, że z własności takowej wynika dużo więcej plusów niż minusów i moim zdaniem nie warto nawet robić żadnego zestawienia „za” i „przeciw”, bo „za” zawsze będzie więcej. Jednak oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że ani pies, ani żadne inne zwierzę, to nie zabawka i decydując się na taki krok musimy zdawać sobie sprawę, że jednak istnieją też te mniej kolorowe aspekty. Jednak o tym zdecydowanie nie dzisiaj, ponieważ dzisiaj zabieram Was na spacer ulicami i plażami Trójmiasta, oraz postaram się przybliżyć nieco jak wygląda tu życie z psem- w moim przypadku rasy shar- pei, sztuk: 1.
Każdy, kto śledzi naszego „Artflatowego” bloga i czytał mój poprzedni tekst wie, że 3city to moje miejsce na Ziemi, a zwłaszcza Sopot, w którym mieszkam i nie zamieniłabym go na żadne inne miasto. Myślę, że moja Lulu uważa dokładnie tak samo i za nic w świecie nie zamieniłaby się na spacery na plażę, ale po kolei…
Czy Sopot jest przyjazny czworonogom, czy jednak w wiele miejsc nadal nie wejdziemy z psem? Moim zdaniem- jest przyjazny. Nie zdarzyło mi się, abym nie została wpuszczona razem z Lu do jakiejś knajpki, restauracji- pomimo że nie jest małych rozmiarów i potrafi zwrócić na siebie uwagę domagając się natychmiastowego podzielenia się z nią moim jedzeniem, bo swoje zjadła w minutę! Tak samo wszystkie parki są dla nas bez problemu dostępne- szczególnie lubimy ten w centrum, na ul. Kościuszki przy Urzędzie Miasta, gdzie również nie miałam problemu, by przy okazji załatwiania papierkowych spraw wejść z Lu. Jednak zdecydowanie najwięcej miłośników czworonogów znajdziemy na plaży. My same gonimy tam, jeśli tylko czas i pogoda na to pozwalają. Najbliżej nam do psiej plaży na granicy Sopotu i Gdańska przy wejściu od 43 do 45 i tam zdecydowanie chodzimy najczęściej. Nawet w sezonie jest dostępna przez cały dzień bez ograniczeń godzinowych, a więc hulaj psia dusza 🙂 To samo dotyczy psiej plaży przy wejściu numer 1, czyli w przeciwnym kierunku, bo na granicy z Gdynią. Pozostałe wejścia na plażę są dostępne dla psów poza sezonem czyli od października do kwietnia. Te przepisy i tak zmieniły się na „+” ponieważ jeszcze do 2016r. Sopot był zdecydowanie najmniej przyjaznym miastem dla psów z całej trójki i bardzo łatwo było dostać mandat spacerując z psem skuszonym odczuwaniem miękkiego, białego piasku pod stopami. Oczywiście wszędzie obowiązują te same zasady tj: bezwzględne sprzątanie po swoim towarzyszu, oraz trzymanie go na smyczy (dobra rada, dla wszystkich odwiedzających trójmiejskie plaże). Jeśli chodzi o sprzątanie, to nie jest z tym aż tak źle, zdecydowanie więcej nieczystości i śmieci zostawiają po sobie plażowicze.
Dobrze- to tyle jeśli chodzi o techniczne informacje, bo teraz zabieram Was na naszą ulubioną trasę- pieszą wycieczkę na Kolibki w Gdyni. Zaczynamy od moich- w sumie chyba naszych ulubionych, bo Lulka zawsze sama mnie tam ciągnie- malutkich, sopockich uliczek z urokliwymi kamienicami i pięknem sopockiej architektury, takich jak ul. Władysława IV, Dębowa, czy Lipowa ze schodami prowadzącymi wprost do ulicy Sobieskiego. Tam właśnie się kierujemy, oczywiście nie bez przygód i przystanków na pogoń za kotem- to już prawie rytuał niestety 🙂 Z ulicy Sobieskiego pędzimy na ulicę Chopina, by za minutkę znaleźć się na słynnym „Monciaku” i przeciąć go w połowie- przynajmniej w sezonie, bo jestem przekonana, że wtedy jest jedną z bardziej obleganych ulic w Polsce. Moja Lulka dodatkowo nie ułatwia sprawy, ponieważ wzbudza powszechne zainteresowanie, częściowo również dlatego, że sama jest wszystkim zainteresowana- przeważnie najbardziej tym, czym nie powinna 🙂 Dlatego w sezonie „traktujemy” ul. Monte Casino tylko powierzchownie, ale tak bardzo lubię ten tętniący życiem kawałek Sopotu, że zawsze musimy podejrzeć chociażby czy Pan sprzedający balony jest w tym samym miejscu i ma w asortymencie nowych bohaterów z kreskówek, albo czy zapach gofrów roznosi się i nęci nozdrza na połowę Monciaka. Wychodzimy na deptaku przy plaży za Grand Hotelem, po drodze mijając park gdzie również biega dużo psów, oczywiście każdy z nich to potencjalny kumpel Lu, więc chcąc nie chcąc znów na chwilę zwalniamy. Akurat ten przystanek bardzo lubię, ponieważ ten park jest dość rozległy i jest z niego widok na nasze ukochane morze. Teraz już tylko ostatnia prosta. Do samego końca na psią plażę w Kolibkach idziemy deptakiem tuż przy plaży. Taki spacer zajmuję trochę czasu oraz energii, ostatnio obliczyłam, że w obie strony pokonujemy z Lu około 11 kilometrów– czyli w sam raz na weekendową przebieżkę 🙂 Najchętniej przychodzimy wiosną i latem, na zachody słońca. Nawet największy leń po przebyciu takiej drogi nie będzie żałował. Piękna szeroka plaża i biały, miękki piasek pięknie kontrastuje z soczystą zielenią liści drzew. Musimy się również nastawić na kolejny dłuższy przystanek, ponieważ psia plaża w Kolibkach ma bardzo wielu odwiedzających na czterech łapach wraz ze swoimi właścicielami. My, po przebyciu sporego kawałka trasy deptakiem schodzimy jeszcze w Sopocie przy wejściu nr 1, czasem już nawet 2 😉 bo nie możemy się doczekać widoków, a Lulu zabawy z innymi psami.
Dla naprawdę wytrawnych piechurów i bezwzględnych fanów pieszych wycieczek polecam pójść jeszcze o krok dalej…na orłowski klif. Tak- to ten, który „występuje” w niemalże wszystkich, polskich komediach romantycznych 🙂 W sezonie, z psem polecam rano lub późnym wieczorem ze względu na ilość ludzi na orłowskiej plaży. Jednak naprawdę warto, bo widok jest niezapomniany. No to teraz jeszcze powrót do domu… W takich pięknych okolicznościach przyrody, naprawdę nie odczuwa się tej ilości kilom
etrów. Spróbujcie! Wasze psy będą Wam na pewno wdzięczne i po takim spacerze macie je z głowy do końca dnia 😉 Mam nadzieję, że spodobał Wam się mój spacerowy skrót i chociaż odrobinę Was zachęciłam.
Do znudzenia pewnie będę powtarzać, że Trójmiasto to moim zdaniem świetnie miejsce do zamieszkania z psem, żeby nie pokusić się o stwierdzenie, że idealne. Myślę, że mogę to stwierdzić z całą odpowiedzialnością, ponieważ jeszcze 5 lat temu mieszkałam w zupełnie innym mieście. Bliskość plaż, czy wszelkich innych terenów spacerowych jest naprawdę imponująca. Tak naprawdę codziennie możemy chodzić i odkrywać zupełnie nowe miejsca i ludzi i chyba to w naszych „trojaczkach” lubię najbardziej. Niestety w moich spacerach nie wspomniałam o Gdańsku, ponieważ akurat tam rzadko chodzimy, ale wiem, że jest najbardziej tolerancyjnym i przyjaźnie nastawionym miastem dla psów- porównując do Gdyni i Sopotu. Z psami po plaży można spacerować cały rok, za wyjątkiem wyznaczonych kąpielisk: Jelitkowo, Brzeźno, Dom Zdrojowy Brzeźno, Stogi, Sobieszewo, Orle, Świbno; na które od 1 maja do 31 sierpnia nie można wprowadzać czworonogów.
Jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości, czy przeprowadzka tutaj to dobry pomysł, to na początku radzę wybrać się na weekendową wycieczkę. Gwarantuję, że przepadniecie i Wasze czworonogi też 🙂 A przy wyborze nowego domu z całą pewnością bardzo chętnie pomoże nasz cały zespół Artflat. Do zobaczenia na Trójmiejskich plażach i uliczkach!
– Marta i Lu
Marta Kruczyńska
Kobieta agent nieruchomości
W zawodzie agenta nieruchomości liczy się empatia, umiejętność nawiązywania relacji, jak również odporność na stres i duża motywacja w dążeniu do celu. Od dawna wiadomo, że kobiety, jak nikt inny, są doskonale zorganizowane i odpowiedzialne.
Pośrednik
Zawód zdecydowanie wymagający cierpliwości, zaangażowania, konsekwencji w podejmowanych działaniach. Najbardziej istotna w tym zawodzie jest zdolność budowania relacji. Mając codzienny kontakt z różnymi klientami osoba w roli pośrednika powinna być nie tylko komunikatywna i otwarta, ale również budząca zaufanie. Relacji nie wystarczy nawiązać – należy sprawić, aby była pełna korzyści dla naszych klientów, pozytywna i trwała.
Kobieta agent
Umiejętność zarządzania własnym czasem, cierpliwość, zdolność obserwacji, wyrozumiałość to podstawowe cechy każdej kobiety. Na co dzień to przecież też matki, partnerki, przyjaciółki, siostry i córki.
Transakcje zakupu czy sprzedaży nieruchomości bardzo często są związane z ludzkimi historiami. Może oznaczać zarówno szczęśliwe powiększenie rodziny, jak i wiązać się z przykrymi doświadczeniami. Za każdym razem nasi klienci rozpoczynają nowy rozdział. Zdolność wczucia się w sytuację drugiego człowieka i umiejętność zrozumienia jest bardzo przydatna, szczególnie w sytuacjach delikatnych. Płeć piękna posiada większą zdolność do zachowań altruistycznych, dzięki czemu potrafi pośredniczyć nawet w bardzo trudnych transakcjach. Niezastąpiona jest również „kobieca intuicja”, która pomaga sprawnie zbadać potrzeby klientów i na nie odpowiedzieć.
Niezależnie od płci każdy wykonujący pracę pośrednika powinien posiadać do tego predyspozycje, odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Kobiety powinny spróbować tego zawodu, gdyż daje on duża możliwość samorealizacji, rozwija umiejętności negocjacyjne i handlowe, a także zapewnia niezależność poprzez nienormowany czas pracy i ponadprzeciętne zarobki.
Dołącz do naszego zespołu i zostań Kobietą Agentem!
Barbara Pawłowska
O Trójmieście słów kilka
Trójmiasto- przywodząc je na myśl, każdy ma nieco inne skojarzenia. Jedni myszkując w pamięci widzą piękny, kolorowy, historyczny Gdańsk, inni wspominają imprezy do białego rana na plaży w Sopocie, a jeszcze inni kojarzą Trójmiasto z nowoczesną Gdynią i budynkiem Sea Towers i portem. Jedno jest pewne- każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, dlatego nie bez powodu wspaniałe trio przyciąga co roku ogrom turystów i to nie tylko latem. Oczywiście najbardziej widoczne jest to w Sopocie- ilość turystów na m2 na „Monciaku” zdecydowanie przekracza granice swobodnego spacerowania.
Mnie osobiście nie dziwi, że napływa tutaj co raz więcej osób i to z każdego zakątka. Jest to jedna z najbardziej i najszybciej rozwijających się aglomeracji w Polsce. Ja sama uległam jej czarowi ponad 3 lata temu i nie wyobrażam sobie już mieszkać w innym miejscu- przepadłam, ponieważ Trójmiasto to po prostu połączenie idealne. Wakacyjny klimat cały rok ze względu na piękne plaże, wspaniała mieszanka kulturowa- bo nie wiem czy w jakimkolwiek innym mieście usłyszycie na ulicy rozmowy w tylu językach?
Młodych ludzi przyciąga tutaj świetne zaplecze edukacyjne jak Uniwersytet Gdański, czy Uniwersytet Morski w Gdyni. Furtkę do kariery mają otwartą również ze względu na liczne miejsca na rynku pracy, bo bezrobocie w Trójmieście wg portalu trójmiasto.pl w czerwcu 2019 roku było rekordowo niskie i wynosiło 4,8%1. Symbolem właśnie takich szybkich przemian i pędu życia jest dla mnie dzielnica Oliwa w Gdańsku. To tam powstaje zdecydowanie najwięcej nowoczesnych biurowców i jest to najbardziej pożądana lokalizacja dla firm, które liczą się na międzynarodowym rynku. Również pod względem turystycznym Gdańsk bije na głowę nie tylko swoich aglomeracyjnych sąsiadów, jak też większość miast w Polsce, bo kto powie, że starówka w Gdańsku nie jest piękna? Wspaniałe kolorowe kamieniczki, wąskie, małe uliczki, czy chociażby jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc- pomnik Neptuna. Sam jarmark św. Dominika przyciąga w każde wakacje setki tysięcy odwiedzających. To miasto to must have na mapie odwiedzin polskich miast. Gdańsk naprawdę wspaniale się rozwija, jest atrakcyjny pod każdym aspektem. Myślę, że ze względu na swoje możliwości to właśnie on przyciąga najwięcej nowych mieszkańców.
Następna w moim zestawieniu jest Gdynia. Drugie co do wielkości miasto w aglomeracji Trójmiejskiej. Najbardziej pożądaną jak i też najdroższą dzielnicą do zamieszkania jest Orłowo, a zwłaszcza Nowe Orłowo. Zdecydowanie symbol luksusu. Na adres tutaj mogą pozwolić sobie jedynie nieliczni, ponieważ ceny apartamentów sięgają nawet 23 tys m2. Ceny winduje bliskość plaży, czy słynnego orłowskiego klifu, który jest miejscem docelowym licznych spacerów. Ja osobiście najbardziej lubię Śródmieście i całą ulicę Świętojańską, to właśnie tam najchętniej zamieszkałabym w Gdyni, ponieważ to miejsce ma dla mnie największy urok. Bliskość mariny, skweru Kościuszki, czy Teatru Muzycznego im D. Baduszkowej to byłby prawdziwy raj 🙂 To miasto to prawdziwy powiew świeżości. Nowoczesność miesza się z tradycją, stare z nowym. Jest idealnie wyważona i zbilansowana.
Na koniec zestawienia prawdziwa perełka- Sopot. Uwielbiam to miasto. Położone między Gdynią, a Gdańskiem- typowy kurort. Przeżywa oblężenie tak naprawdę przez cały rok. Jak dla mnie pełne sprzeczności. Z jednej strony piękne, zabytkowe kamienice, a z drugiej nowoczesny budynek dworca Sopot Centrum. Lub dzielnica Sopot Górny- gdzie jest cisza i spokój, zieleń, las, a z drugiej Sopot Dolny, który to jest najchętniej wybierany przez turystów. Na „Monciaku” liczne sklepy, które nie należą do tanich, a z drugiej strony we wtorki i piątki sopocki rynek, na którym można kupić praktycznie wszystko od lokalnych dostawców. W tym mieście blichtr miesza się z normalnością i codziennym życiem. Ceny nieruchomości są porażające, zwłaszcza jeśli chodzi o Sopot Dolny, bo dochodzą nawet do 24 tys m2. Wiadomo, że za mieszkanie w kurorcie trzeba zapłacić niemałe pieniądze, ale chętnych, którzy się na to decydują nie brakuje. Najfajniej przyjechać tu we wrześniu. Nadal świeci słońce, nadal jest ciepło, ale odwiedzających zdecydowanie mniej. Wtedy można gołym okiem dostrzec piękno tego miasta.
Oczywiście mój opis jest bardzo ogólnikowy i subiektywny, ale myślę, że każdy kto był w przeciągu ostatniego roku w Trójmieście przyzna mi rację, że rozwija się ono w bardzo szybkim tempie i nie ustępuje niczym największym miastom w Polsce, a w wielu aspektach nawet je wyprzedza. Mój dom. Moje miasto- Trójmiasto.
1 Dane z portalu Trójmiasto.pl
Marta Kruczyńska
Pierwsze 3 miesiące pracy agenta
Pierwsze 3 miesiące pracy agenta, czyli jak przetrwałam początki, które nie zawsze są kolorowe
Zanim na dobre zabrałam się do tego artykułu- spisywania konkretnych zagadnień, które chciałam w nim opisać, usiadłam wygodnie na sofie i cofnęłam się pamięcią do momentu, kiedy ja sama stawiałam pierwsze kroki w branży nieruchomości. Do moich codziennych rozterek, bolączek, zadawania pytań samej sobie: „Czy ja na pewno się do tego nadaję?” Myślę, że każdy agent na początku swojej drogi boryka się z podobnymi wątpliwościami. Z perspektywy czasu jednak uważam, że było warto. Przy odpowiednim zaangażowaniu i konsekwencji można osiągnąć pełną satysfakcję ze swojej pracy, przy czym konsekwencja to tutaj słowo klucz. Jak mówi popularne powiedzenie, które chyba wszyscy znają: „Nie od razu Rzym zbudowano”, no ale po kolei …
-
Wybór odpowiedniej agencji nieruchomości, w której chcesz pracować
Uważam, że to najważniejszy, najbardziej istotny czynnik. Na naszym trójmiejskim rynku nowe agencje nieruchomości mnożą się niczym grzyby po deszczu. Naprawdę jest w czym wybierać. Warto dać sobie chwilę na przeanalizowanie „+” oraz „-” trzech miejsc, które najbardziej bierzemy pod uwagę zestawiając specyfikę pracy każdego z nich ze swoimi predyspozycjami. Chodzi mi tutaj o rodzaje agencji, bo ja klasyfikuję je na duże- sieciowe, oraz małe- lokalne. W tych sieciowych nieco trudniej się wybić i osiągnąć pierwsze sukcesy, ponieważ zatrudnionych jest więcej pośredników. To opcja dla tych, którzy lubią rywalizację o najlepszy wynik i to jest dla nich największą motywacją. Lokalne zatrudniają maksymalnie kilkunastu agentów, moim subiektywnym zdaniem atmosfera w takiej agencji jest dużo bardziej wspierająca, łatwiej zbudować prawdziwe relacje z klientami- nie tylko powierzchowne. Ja właśnie tymi aspektami kierowałam się przy wyborze mojej Agencji. Wiedziałam, że chcę pracować w bardziej kameralnym zespole, a dobra atmosfera w pracy jest dla mnie na wagę złota i na pewno nie osiągnęłabym żadnych wyników pracując pod presją w oczekiwaniu na sprzedaż. Jak wspomniałam na początku: przeanalizujcie, czego oczekujecie od Agencji, w której chcecie zacząć, jak wygląda praca w niej i zestawcie to z waszymi predyspozycjami.
-
Te nieszczęsne telefony…
Pamiętam, że pierwsze dni mojej pracy wyglądały prawie jak praca w call center- nieustanne telefony. To podstawa na samym początku, ponieważ w ten sposób budujemy bazę klientów. Oczywiście, że przy większości wykonywanych połączeń usłyszałam „nie”, ale kiedy po raz pierwszy po drugiej stronie usłyszałam: „Ok, chętnie skorzystam z Pani pomocy” zrozumiałam, że naprawdę nie można się zniechęcać pierwszymi niepowodzeniami. Po 3 miesiącach miałam całkiem satysfakcjonującą bazę klientów i co najważniejsze, z większością zbudowałam trwałe relacje. Determinacja i wiara w swoje możliwości to podstawa, a nie wymaga aż tak wielkiego wysiłku, prawda?
-
A co będzie jak dam plamę przed klientem?
Tego również bardzo się bałam. Szczególnie, że do wszystkiego podchodziłam zawsze bardzo ambicjonalnie. Co będzie jak klient zada mi pytanie, na które nie będę znała odpowiedzi? No cóż… myślę, że nikt nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Bazowałam zawsze na tym, aby moje relacje były autentyczne. Klient, który pozna, że mijamy się z prawdą na potrzeby sytuacji po prostu już do nas nie wróci. Jeśli czegoś nie wiedziałam mówiłam wprost, że wolę się upewnić, dopytać niż wciskać byle co, dogodnie do sytuacji. Nigdy nie spotkałam się z sytuacją, że ktoś traktował mnie przez to mniej profesjonalnie, wręcz przeciwnie- klienci doceniali takie nastawienie, które koniec końców daje poczucie bezpieczeństwa. Bądźcie autentyczni i nie bójcie się przyznać, że czegoś nie wiecie.
-
konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja
Tak, wiem- brzmi jak wyświechtane hasło z sesji coachingowej dla pracowników korporacji, ale taka jest właśnie droga do sukcesu wg mnie. Konsekwencja jest ważna w każdym powyższym etapie, które wymieniłam. Powiedzmy sobie wprost- praca pośrednika wbrew opinii niektórych osób nie jest tylko usłana różami. Gdyby nie mój upór i konsekwencja, czy wsparcie ze strony zespołu najpewniej dałabym sobie spokój po pierwszych kilku dniach, kiedy w słuchawce telefonu słyszałam same odmowy. Zawsze jednak pojawia się pierwsze „tak” – u mnie była euforia totalna. Potem pierwsza transakcja, a kiedy widzisz na twarzach klientów autentyczną wdzięczność za pomoc w przejściu przez wszystkie formalności, to już wiesz, że naprawdę warto było być odważnym i upartym i nie odpuszczać na samym początku drogi. Dla mnie to trochę jak misja, mam swoje cele i po prostu do nich dążę. Są lepsze i gorsze dni- jak wszędzie, ale satysfakcja z dobrze wykonanej pracy i powracający klienci rekompensuje wszystko.
Moje pierwsze 3 miesiące były trudne- zgadza się. To też okres, w którym powiedzmy sobie wprost- najwięcej osób rezygnuje. Ja wiedziałam, że nie chcę dłużej pracować w „korpo”, a bardzo chcę spróbować swoich sił w pracy, która bazuje głównie na budowaniu relacji międzyludzkich.
Trafiłam do fantastycznego zespołu, który sama sobie wybrałam. Zawsze służyli i służą mi pomocą i wsparciem. Myślę, że ten tekst skierowany jest nie tylko do osób, które stawiają pierwsze kroki w tej branży, ale również do tych, którzy zarządzają zespołami. Im więcej czasu i cierpliwości poświęcimy agentom na ich szkolenia, tym lepiej zaprocentuje to na przyszłość. Pośrednik, który buduje dobre relacje z klientami buduje tym samym renomę Agencji. Za tych, którzy są na początku swojej drogi trzymam kciuki i pamiętajcie- każdy Agent zaczynał kiedyś z dokładnie tego samego miejsca, w którym wy jesteście teraz i tylko od Was zależy, w jakim punkcie będziecie za 3 miesiące. Powodzenia !