Pierwsze 3 miesiące pracy agenta

Pierwsze 3 miesiące pracy agenta, czyli jak przetrwałam początki, które nie zawsze są kolorowe

Zanim na dobre zabrałam się do tego artykułu- spisywania konkretnych zagadnień, które chciałam w nim opisać, usiadłam wygodnie na sofie i cofnęłam się pamięcią do momentu, kiedy ja sama stawiałam pierwsze kroki w branży nieruchomości. Do moich codziennych rozterek, bolączek, zadawania pytań samej sobie: „Czy ja na pewno się do tego nadaję?” Myślę, że każdy agent na początku swojej drogi boryka się z podobnymi wątpliwościami. Z perspektywy czasu jednak uważam, że było warto. Przy odpowiednim zaangażowaniu i konsekwencji można osiągnąć pełną satysfakcję ze swojej pracy, przy czym konsekwencja to tutaj słowo klucz. Jak mówi popularne powiedzenie, które chyba wszyscy znają: „Nie od razu Rzym zbudowano”, no ale po kolei …

  1. Wybór odpowiedniej agencji nieruchomości, w której chcesz pracować

Uważam, że to najważniejszy, najbardziej istotny czynnik. Na naszym trójmiejskim rynku nowe agencje nieruchomości mnożą się niczym grzyby po deszczu. Naprawdę jest w czym wybierać. Warto dać sobie chwilę na przeanalizowanie „+” oraz „-” trzech miejsc, które najbardziej bierzemy pod uwagę zestawiając specyfikę pracy każdego z nich ze swoimi predyspozycjami. Chodzi mi tutaj o rodzaje agencji, bo ja klasyfikuję je na duże- sieciowe, oraz małe- lokalne. W tych sieciowych nieco trudniej się wybić i osiągnąć pierwsze sukcesy, ponieważ zatrudnionych jest więcej pośredników. To opcja dla tych, którzy lubią rywalizację o najlepszy wynik i to jest dla nich największą motywacją. Lokalne zatrudniają maksymalnie kilkunastu agentów, moim subiektywnym zdaniem atmosfera w takiej agencji jest dużo bardziej wspierająca, łatwiej zbudować prawdziwe relacje z klientami- nie tylko powierzchowne. Ja właśnie tymi aspektami kierowałam się przy wyborze mojej Agencji. Wiedziałam, że chcę pracować w bardziej kameralnym zespole, a dobra atmosfera w pracy jest dla mnie na wagę złota i na pewno nie osiągnęłabym żadnych wyników pracując pod presją w oczekiwaniu na sprzedaż. Jak wspomniałam na początku: przeanalizujcie, czego oczekujecie od Agencji, w której chcecie zacząć, jak wygląda praca w niej i zestawcie to z waszymi predyspozycjami.

  1. Te nieszczęsne telefony…

Pamiętam, że pierwsze dni mojej pracy wyglądały prawie jak praca w call center- nieustanne telefony. To podstawa na samym początku, ponieważ w ten sposób budujemy bazę klientów. Oczywiście, że przy większości wykonywanych połączeń usłyszałam „nie”, ale kiedy po raz pierwszy po drugiej stronie usłyszałam: „Ok, chętnie skorzystam z Pani pomocy” zrozumiałam, że naprawdę nie można się zniechęcać pierwszymi niepowodzeniami. Po 3 miesiącach miałam całkiem satysfakcjonującą bazę klientów i co najważniejsze, z większością zbudowałam trwałe relacje. Determinacja i wiara w swoje możliwości to podstawa, a nie wymaga aż tak wielkiego wysiłku, prawda?

  1. A co będzie jak dam plamę przed klientem?

Tego również bardzo się bałam. Szczególnie, że do wszystkiego podchodziłam zawsze bardzo ambicjonalnie. Co będzie jak klient zada mi pytanie, na które nie będę znała odpowiedzi? No cóż… myślę, że nikt nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Bazowałam zawsze na tym, aby moje relacje były autentyczne. Klient, który pozna, że mijamy się z prawdą na potrzeby sytuacji po prostu już do nas nie wróci. Jeśli czegoś nie wiedziałam mówiłam wprost, że wolę się upewnić, dopytać niż wciskać byle co, dogodnie do sytuacji. Nigdy nie spotkałam się z sytuacją, że ktoś traktował mnie przez to mniej profesjonalnie, wręcz przeciwnie- klienci doceniali takie nastawienie, które koniec końców daje poczucie bezpieczeństwa. Bądźcie autentyczni i nie bójcie się przyznać, że czegoś nie wiecie.

  1. konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja

Tak, wiem- brzmi jak wyświechtane hasło z sesji coachingowej dla pracowników korporacji, ale taka jest właśnie droga do sukcesu wg mnie. Konsekwencja jest ważna w każdym powyższym etapie, które wymieniłam. Powiedzmy sobie wprost- praca pośrednika wbrew opinii niektórych osób nie jest tylko usłana różami. Gdyby nie mój upór i konsekwencja, czy wsparcie ze strony zespołu najpewniej dałabym sobie spokój po pierwszych kilku dniach, kiedy w słuchawce telefonu słyszałam same odmowy. Zawsze jednak pojawia się pierwsze „tak” – u mnie była euforia totalna. Potem pierwsza transakcja, a kiedy widzisz na twarzach klientów autentyczną wdzięczność za pomoc w przejściu przez wszystkie formalności, to już wiesz, że naprawdę warto było być odważnym i upartym i nie odpuszczać na samym początku drogi. Dla mnie to trochę jak misja, mam swoje cele i po prostu do nich dążę. Są lepsze i gorsze dni- jak wszędzie, ale satysfakcja z dobrze wykonanej pracy i powracający klienci rekompensuje wszystko.

Moje pierwsze 3 miesiące były trudne- zgadza się. To też okres, w którym powiedzmy sobie wprost- najwięcej osób rezygnuje. Ja wiedziałam, że nie chcę dłużej pracować w „korpo”, a bardzo chcę spróbować swoich sił w pracy, która bazuje głównie na budowaniu relacji międzyludzkich.

Trafiłam do fantastycznego zespołu, który sama sobie wybrałam. Zawsze służyli i służą mi pomocą i wsparciem. Myślę, że ten tekst skierowany jest nie tylko do osób, które stawiają pierwsze kroki w tej branży, ale również do tych, którzy zarządzają zespołami. Im więcej czasu i cierpliwości poświęcimy agentom na ich szkolenia, tym lepiej zaprocentuje to na przyszłość. Pośrednik, który buduje dobre relacje z klientami buduje tym samym renomę Agencji. Za tych, którzy są na początku swojej drogi trzymam kciuki i pamiętajcie- każdy Agent zaczynał kiedyś z dokładnie tego samego miejsca, w którym wy jesteście teraz i tylko od Was zależy, w jakim punkcie będziecie za 3 miesiące. Powodzenia !

Please follow and like us:

Marta Kruczyńska

Agentka nieruchomości, która w pracy najbardziej ceni kontakt z ludźmi, bo nie ma nic bardziej budującego niż uśmiech na twarzach zadowolonych klientów. Na co dzień mieszka w swoim ukochanym Sopocie i nie zamieniłaby tego miejsca na żadne inne. Prywatnie entuzjastka spacerów po plaży,czytania książek i dobrego jedzenia.